Dzień dobry, dzień dobry! Dawno nie było tutaj wywiadów, a przecież mamy taką fantastyczną serię: “moja historia rozwoju biznesu online”, gdzie spotykam się z klientkami i wypytuję je o ich początki!
Dziś w ramach tej serii mam kolejnego gościa – Karolinę Kudełko, którą znam już od kilku miesięcy. Karolina działa w niezwykle ciekawej branży – jest trenerką ujeżdżenia z bogatym doświadczeniem.
Można by pomyśleć: „Trener ujeżdżenia? Jak można coś takiego robić online?”. A jednak okazuje się, że Karolina z sukcesem łączy działalność stacjonarną z klientami z tym, co oferuje online. Myślę, że to będzie dla Was bardzo ciekawa rozmowa.
- Kim jest Karolina Kudełko – trener ujeżdżenia offline & online?
- Skąd w Karolinie pasja do uczenia innych?
- Magia współpracy człowieka i jeźdźca
- Oficjalna decyzja o starcie firmy
- Skąd pomysł na treningi jeździeckie online?
- Wielki sukces treningów online dla jeźdźców konnych
- Treningi jeździeckie online to szansa dla osób, które mają daleko do ulubionych trenerów
- Jak szkolenia online uzupełniają treningi konne?
- Wyjątkowy pomysł: wideo feedback do jazdy konnej
- Stała przestrzeń wsparcia dla jeźdźców i ich koni: program MARE
- Gdzie można znaleźć Karolinę i jej treningi oraz szkolenia dla jeźdźców?
Kim jest Karolina Kudełko – trener ujeżdżenia offline & online?
JUSTYNA: Dzień dobry, Karolino! Na początek chciałabym, żebyś się przedstawiła i uzupełniła to, co powiedziałam. Opowiedz, dlaczego wybrałaś tę branżę, skąd wzięła się w Tobie ta pasja i jak wyglądały Twoje początki.
KAROLINA: Cześć Justyno, cześć wszystkim! Witam Was bardzo serdecznie. Na początek chciałabym się przedstawić – nazywam się Karolina Kudełko, jak Justyna już wspomniała, i jestem trenerem ujeżdżenia. Zajmuję się treningiem ujeżdżeniowym zarówno koni, jak i jeźdźców.
Moje początki to historia bardzo rodzinna. Moja ciocia jeździła konno i kiedy byłam jeszcze małym dzieckiem, wzięła mnie na swojego konia, chociaż nie potrafiłam nawet chodzić. Miałam wtedy niespełna dwa latka, więc niewiele z tego pamiętam, ale mam zdjęcia, które to dokumentują.
Później wyjechałam na wakacje do mojej cioci, która wyemigrowała do Finlandii. To właśnie tam zaczęłam uczyć się jeździć konno i zakochałam się w jeździectwie. To było 23 lata temu, więc jeżdżę już od bardzo długiego czasu. Po powrocie trafiłam do szkółki jeździeckiej w Polsce, gdzie kompletnie wsiąkłam w ten świat. Od tamtej pory towarzyszy mi on niezmiennie. Tak właśnie zaczęła się moja przygoda z jeździectwem – od rodzinnych tradycji i pasji przekazanej przez ciocię.
Skąd w Karolinie pasja do uczenia innych?
JUSTYNA: A skąd wziął się pomysł, żebyś została trenerką i swoją pasją zarażała innych?
KAROLINA: Kiedy zaczęłam jeździć konno, trafiłam do szkółki jeździeckiej, gdzie nowi adepci uczyli się podstaw jeździectwa. Kiedy nabrałam pewności siebie i zaczęłam dobrze jeździć, zaczęłam pomagać w tej szkółce w zamian za możliwość jazdy.
Żeby móc jeździć na szkółkowych koniach, pomagałam instruktorkom. Było nas tam kilka dziewczyn, które w młodym wieku zaczęły uczyć innych, oczywiście pod czujnym okiem innych instruktorów.
Teraz myślę, że takie rozwiązanie by nie przeszło – czasy się zmieniły, a przepisy są bardziej restrykcyjne. Wówczas jednak, będąc jeszcze niepełnoletnią, mogłam zbierać pierwsze doświadczenia jako trenerka i tak właśnie zaczęła się moja droga w tym kierunku.
Tak właśnie to wyglądało – kiedyś szkółek tego typu było dużo więcej. Były to miejsca, w których można było odrobić jazdy, pomagając instruktorom. Właśnie w ten sposób zaczynałam. Jako młoda dziewczyna uczyłam innych, a później trafiła się sytuacja, że koleżanka miała problem ze swoim koniem. Zaczęłam na nim jeździć i jej pomagać.
Szybko to polubiłam. Zaczęłam dostrzegać efekty tej współpracy – zarówno koń, jak i jeździec robili postępy. Mam wrażenie, że mam dar do nauczania – potrafię w prosty sposób wytłumaczyć wiele rzeczy. To właśnie wtedy pomyślałam, że mogłabym zajmować się tym w przyszłości.
Oczywiście konie zawsze były moją wielką pasją i hobby. Zawsze wyobrażałam sobie, że będą obecne w moim życiu, ale nie sądziłam, że staną się moim głównym źródłem dochodu czy profesją. Miałam inne zainteresowania – z wykształcenia jestem chemikiem i planowałam karierę naukową. Moje życie miało wyglądać zupełnie inaczej, ale konie w pewnym momencie po prostu „wygrały”. Nie mogłam się od nich oderwać.
Magia współpracy człowieka i jeźdźca
JUSTYNA: A co w Twojej pracy jest dla Ciebie najwspanialsze? Co najbardziej lubisz?
KAROLINA: Magia. Zawsze określam to jednym słowem – magia. Niesamowite jest to, że jako jeźdźcy potrafimy komunikować się z koniem bez użycia słów. On nas słucha nie dlatego, że musi, ale dlatego, że chce z nami współpracować.
Konie reagują na najlżejsze sygnały, odpowiadają na nasze intencje, i razem tworzymy coś, co można nazwać jednością. Stajemy się jak centaur – nie ma podziału na „jeźdźca” i „konia”, jesteśmy jednym organizmem.
To naprawdę magiczne, szczególnie biorąc pod uwagę, że konie to ogromne zwierzęta ważące 500, 600, a nawet 700 kilogramów. A mimo to, bez słów, potrafimy prowadzić z nimi rozmowę. To jak taniec – pełen harmonii i porozumienia. Dla mnie to właśnie jest magia.
JUSTYNA: To, co mówisz, pokazuje, jak ważne jest dla Ciebie, żeby relacja między człowiekiem a koniem była oparta na współpracy i przyjaźni.
Słychać w Twoich słowach, że mocno w to wierzysz – że tej współpracy można się nauczyć, że warto ją rozwijać. Podejrzewam, że kiedy człowiek osiąga taką harmonię z koniem, wszystko staje się prostsze i bardziej przyjemne. To jest wtedy takie płynięcie, latanie…
KAROLINA: Dokładnie! Mam mnóstwo takich momentów, które mogę sobie przywołać – kiedy na koniu czuję się, jakbym latała.
Nie zawsze jest łatwo, bo jazda konna to bardzo wymagający, często frustrujący sport. Ale nawet krótkie chwile, w których czujesz tę jedność i lekkość, wynagradzają wszystkie trudy. Ból, pot, łzy… To wszystko przestaje mieć znaczenie, bo te magiczne momenty są warte każdej pracy i poświęcenia.
JUSTYNA: Tak, słychać w Tobie ogromną pasję. A teraz przejdźmy do tematu biznesu. Jak ten biznes wygląda obecnie?
Od kiedy jest to Twoje główne zajęcie? Wspomniałaś, że nie od razu tak było. Jak to się stało, że konie stały się Twoją główną profesją, i jak wygląda to teraz?
KAROLINA: Jak wygląda to teraz? Obecnie zajmuję się treningiem koni – głównie stacjonarnie w okolicach Krakowa, bo stąd pochodzę. Ale oferuję też konsultacje wyjazdowe na terenie całej Polski, więc jeśli ktoś mnie zaprosi, to również dojeżdżam.
Działam też online, prowadząc treningi zdalne oraz różnego rodzaju szkolenia i warsztaty. To tak w skrócie o tym, jak wygląda moja praca dzisiaj.
Natomiast nie zawsze tak było. Na początku wszystko zaczęło się od treningów stacjonarnych. Kiedy zaczęłam poważnie myśleć o pracy w tym zawodzie, skupiłam się na działaniu lokalnym, tutaj na miejscu, bo o pracy online wtedy jeszcze nawet nie myślałam.
Jeśli chodzi o moment, kiedy zaczęłam traktować to bardziej na serio, to miało to miejsce jeszcze na studiach. Ale w tamtym czasie było to nadal zajęcie dorywcze, ponieważ miałam jeszcze jedną pasję – podróżowanie.
W związku z tym sporo podróżowałam w różnych okresach mojego życia, czasem na dość długie wyjazdy. To z kolei nie sprzyjało prowadzeniu stacjonarnego biznesu – wiadomo, klienci oczekują stałości i regularności, a nie takich przerw czy „odskoków”.
W 2019 roku odbyłam swój ostatni dłuższy wyjazd. Wróciłam pod koniec roku, jeszcze wyjechałam na krótkie wakacje w Europie, a potem już na dobre wróciłam do Polski.
Oficjalna decyzja o starcie firmy
No i wtedy nadszedł rok 2020, a wraz z nim pandemia covid-19. To był przełomowy moment. Nie mogłam nigdzie podróżować, musiałam podjąć decyzję, co dalej. Rozważałam wyjazd za granicę do pracy przy koniach, ale wiedziałam już z własnego doświadczenia, że życie w innym kraju nie zawsze jest takie „kolorowe” i łatwe, jak się wydaje.
Podjęłam decyzję, że zostaję w Polsce, i właśnie wtedy postanowiłam, że konie będą priorytetem w moim życiu. Chciałam się tym zajmować na poważnie.
Zaczęłam rozwijać swój biznes – przede wszystkim stacjonarny. Na początku klienci trafiali do mnie głównie z polecenia, ale zaczęłam też ogłaszać się w internecie – na forach, w grupach na Facebooku, czasem po prostu komentując. Tak wyglądały moje pierwsze kroki w budowaniu własnej działalności.
JUSTYNA: A jak zaczęła się Twoja przygoda z działaniem online?
KAROLINA: To jest ciekawa historia, bo moje początki w świecie online nie miały nic wspólnego z jeździectwem. Ze względu na moje studia – studiowałam chemię i miałam być naukowcem – oraz okresy podróży, w których chciałam sobie dorobić, zaczęłam udzielać korepetycji z chemii.
Uczyłam też hiszpańskiego, bo mieszkałam przez rok w Hiszpanii. Jako że lubię uczyć i dobrze tłumaczę, szło mi to naprawdę świetnie. Najpierw zaczęłam z hiszpańskim, bo wydawało mi się, że nauczanie języka przez internet jest łatwiejsze. Potem pomyślałam: „Czemu by nie spróbować z chemią?” Wyzwanie było większe, bo trudniej jest pisać reakcje chemiczne czy wykonywać obliczenia online, ale ostatecznie udało się – miałam sporo uczniów i dobrze się to rozwijało.
W tamtym czasie konie nadal były moim zajęciem stacjonarnym, ale z online zaczęło się na poważnie dopiero później.
Skąd pomysł na treningi jeździeckie online?
Pierwszy raz o treningach jeździeckich online usłyszałam w 2013 roku, kiedy po maturze pojechałam pracować do stajni sportowej w Belgii. Tam mój szef zajmował się treningiem koni i przywoził ich na treningi z różnych miejsc. Kiedyś pojechał do Holandii po konie i po powrocie opowiadał nam, że widział kogoś jeżdżącego na hali w słuchawkach i cały czas rozmawiającego. Najpierw pomyślał, że ten ktoś mówi do siebie albo śpiewa, ale później wyjaśniono mu, że to trening online z trenerem ze Stanów.
Ten trener widział wszystko dzięki kamerze ustawionej w rogu hali, a zawodnik miał w słuchawkach instrukcje na bieżąco. Jak to usłyszeliśmy, byliśmy w szoku – to wydawało się wręcz nierealne, by w ten sposób prowadzić trening jeździecki.
Z czasem, pracując w różnych stajniach za granicą, coraz częściej widziałam takie treningi na żywo i fascynowało mnie to. Widziałam, że to faktycznie działa, ale sama długo nie próbowałam.
Wielki sukces treningów online dla jeźdźców konnych
Pierwszy raz podjęłam się treningu online pod koniec 2021 roku. Stało się to za sprawą bliskiej znajomej z Krakowa, która przeniosła się w okolice Warszawy. Miała dłuższą przerwę od jeździectwa, a kiedy postanowiła wrócić, zaprosiła mnie na żywy trening z jej koniem. Po tym spotkaniu zaproponowałam, żebyśmy spróbowały online – w końcu nic nie szkodziło spróbować.
Zgodziła się, a efekty były świetne! Zarówno ona była zadowolona, jak i ja widziałam, że to działa. Od tamtego czasu regularnie trenujemy w ten sposób, chociaż czasem spotykamy się na żywo, gdy jadę do niej na konsultacje.
Dowodem na to, że treningi online przynoszą efekty, jest jej ogromny sukces – we wrześniu tego roku zdobyła mistrzostwo Mazowsza w Warszawie w kategorii amatorów w klasie P.
To dla nas ogromne osiągnięcie, które pokazuje, że trening online dla jeźdźców również działa!
KAROLINA: Takie były początki mojego działania online. Potem wszystko zaczęło się rozwijać – zaczęłam się ogłaszać, promować tę formę treningów. Na początku reakcje ludzi były zaskakujące – każdy wybałuszał oczy i nie wierzył, że to może działać. Ale praktycznie każda osoba, która spróbowała, mówiła coś w stylu: „To niemożliwe, ile byłaś w stanie mi pomóc! Dowiedziałam się więcej niż przez lata jeździectwa albo na treningu z jakimś supertrenerem.”
To był moment, kiedy wiedziałam, że to może zadziałać, tylko największym wyzwaniem jest przekonanie kogoś, żeby w ogóle spróbował. To chyba najtrudniejsze – przełamać sceptycyzm. Oczywiście, trening online nie jest dla wszystkich – jak wiele rzeczy, prawda? Nie każdy trener jest idealny dla każdej osoby. Ale kiedy już ktoś spróbuje, najczęściej efekty są świetne i obie strony są bardzo zadowolone.
Treningi jeździeckie online to szansa dla osób, które mają daleko do ulubionych trenerów
JUSTYNA: To niesamowity efekt! Bardzo ciekawie o tym opowiedziałaś – rzeczywiście, to już trochę trwa, skoro pierwszy raz zobaczyłaś coś takiego w 2013 roku.
Te nowinki ze Stanów – kursy online, treningi online – pokazały ogromny potencjał, ale fakt, że można to zastosować w takiej branży jak Twoja, jest naprawdę imponujący. Pokazujesz, że to możliwe!
Myślę, że to duża szansa dla osób, które mają daleko do swoich ulubionych trenerów, tych, z którymi najbardziej chciałyby pracować. Często ludzie obserwują takich trenerów online, podziwiają ich w sieci, ale mają problem, bo mieszkają na drugim końcu kraju i nie mogą do nich regularnie dojeżdżać.
Czasami faktycznie zdarza się, że ktoś przyjedzie z daleka, żeby współpracować – mam klientki w innych branżach, na przykład trenerki fitness, które mają osoby przyjeżdżające z drugiego końca Polski. Ty też, jak mówiłaś, możesz dojechać do klienta i to oczywiście jest możliwe, ale treningi online to niesamowite ułatwienie, prawda?
To także bardziej korzystna finansowo opcja. Odpadają koszty dojazdu i zaoszczędza się czas, który w przypadku treningu stacjonarnego z dojazdem jest znacznie większy. A w ten sposób można efektywnie działać z klientem i rozwijać jego umiejętności.
Twój przykład klientki, która osiągnęła mistrzostwo Warszawy i Mazowsza, jest tego najlepszym dowodem.
Myślę, że to, co Cię wyróżnia, to Twoja zdolność do nauczania. Kilka razy wspomniałaś dziś, że potrafisz uczyć – podałaś przykład hiszpańskiego, chemii. Myślę, że to ogromna zaleta. Są trenerzy, którzy świetnie pokazują, ale niekoniecznie potrafią to dobrze wyjaśnić słowami.
Ty masz doświadczenie w edukacji w różnych dziedzinach, co na pewno pomaga Twoim klientom lepiej zrozumieć Twoje wskazówki i efektywniej pracować z końmi.
To wszystko jest niesamowite! Ja nadal jestem pod wrażeniem, że coś takiego działa nawet w takiej branży jak Twoja.
Wiem, że oprócz treningów indywidualnych online zaczęłaś wprowadzać także produkty edukacyjne, czyli coś, co można by uznać za uzupełnienie jazd czy ujeżdżenia. Jakie to są produkty? Mogłabyś opowiedzieć trochę więcej o nich? Skąd w ogóle pomysł, żeby coś takiego dodać do Twojej oferty?
Jak szkolenia online uzupełniają treningi konne?
KAROLINA: Jasne, z przyjemnością! Na ten moment prowadzę szkolenia – najczęściej są to szkolenia na żywo, które potem można sobie nabyć w formie nagrań, jeśli ktoś nie mógł uczestniczyć w czasie rzeczywistym.
Pomysł pojawił się w zeszłym roku, jakoś w styczniu. Czułam, że skoro umiem uczyć – przynajmniej taki mam feedback od ludzi – i potrafię tłumaczyć trudne rzeczy w prosty sposób, fajnie byłoby dotrzeć do szerszej grupy odbiorców. Dzięki temu więcej osób mogłoby skorzystać z wiedzy, którą posiadam.
Co jest ważne: ja cały czas się doszkalam, bo jeździectwo to taka dziedzina, w której nigdy nie przestajesz się uczyć. Im więcej wiesz, tym bardziej zdajesz sobie sprawę, jak wiele jeszcze jest do odkrycia. Każdy koń jest inny, na każdego działa coś trochę innego, więc zawsze jest miejsce na nowe spojrzenie i doświadczenia.
Pomysł na produkty online narodził się na początku roku, ale do realizacji przeszłam dopiero w kwietniu, zaraz po świętach wielkanocnych. Zorganizowałam wtedy bezpłatne, trzytygodniowe warsztaty w grupie na Facebooku. Wymyśliłam to tak, że przez trzy tygodnie prowadziłam live’y trzy razy w tygodniu w formie szkoleń.
Bardzo dużo osób się zapisało, bo było to bezpłatne. Moim celem było dotarcie do większej ilości ludzi, żeby mogli mnie poznać, zobaczyć, jak tłumaczę. Szkolenia miały formę wykładu, po którym zawsze było miejsce na pytania i odpowiedzi, czyli takie Q&A.
Wyjątkowy pomysł: wideo feedback do jazdy konnej
Ostatnie spotkanie było szczególnie ciekawe – uczestniczki mogły przesyłać swoje filmy z jazdy, a ja je komentowałam na żywo. Podpowiadałam, co można poprawić, co jest dobrze, a nad czym warto jeszcze popracować.
Oczywiście, na tak dużą grupę osób, które się zapisały, tylko garstka uczestniczyła aktywnie, co w zasadzie mnie nie zaskoczyło. Bezpłatne szkolenia często nie są traktowane z taką powagą jak te płatne. Ale mimo to poznałam wiele nowych osób, z którymi teraz utrzymuję kontakt, nawet jeśli nie wszystkie zostały moimi klientkami.
Dostałam też świetny feedback od tych, które aktywnie uczestniczyły. To dało mi dużą motywację i przekonanie, że mogę to robić na poważnie. Po tych warsztatach zdecydowałam się wprowadzić działania online na większą skalę.
W lipcu zorganizowałam kolejne szkolenie, które już było bardziej rozbudowane i profesjonalne, potem powtórzyłam warsztaty…
Raz było lepiej, raz gorzej, ale zainteresowanie szkoleniami online było, więc zdecydowałam, że warto poświęcić im więcej czasu.
Są one świetnym uzupełnieniem treningów stacjonarnych – zarówno tych ze mną, jak i z innymi trenerami. Oczywiście, nie da się nauczyć jeździć konno wyłącznie przez internet.
To podobnie jak z książką – sama lektura nie wystarczy, żeby opanować jazdę.
Mimo to szkolenia online mają ogromną wartość edukacyjną.
Pomagają przypomnieć sobie o aspektach, które łatwo umykają podczas jazdy. Na przykład, gdy trenujemy, otaczają nas różne czynniki rozpraszające: ktoś przechodzi obok, pies wskakuje na padok, wiatr zawiewa, albo akurat przejeżdża traktor.
W takich sytuacjach nie zawsze pamiętamy o podstawach czy technicznych szczegółach.
Szkolenie online pozwala uporządkować wiedzę w spokojnych warunkach, co pomaga lepiej zrozumieć i przyswoić pewne zagadnienia. Dlatego uważam, że to świetne rozwiązanie nie tylko dla moich podopiecznych, ale dla każdego, kto zajmuje się jeździectwem.
Różni ludzie przyswajają wiedzę w różny sposób – jednych bardziej przekonuje książka, innych słowo mówione. Szkolenia online, zwłaszcza w formie komentarzy do przesyłanych filmów z rzeczywistej jazdy, są świetnym narzędziem edukacyjnym.
Dzięki analizie wideo można zauważyć szczegóły, które umykają w czasie rzeczywistego treningu. Komentując filmy, mogę zwrócić uwagę na konkretne elementy, które wymagają poprawy, albo wskazać, co dana osoba robi bardzo dobrze.
Takie materiały pozwalają jeźdźcom samodzielnie dostrzegać swoje postępy i błędy. Z każdym kolejnym oglądaniem ich mózg wychwytuje coraz więcej detali, co przyczynia się do dalszego rozwoju.
JUSTYNA: Bardzo się cieszę, że o tym wspomniałaś, bo to, co powiedziałaś, jest naprawdę bardzo ważne – to utrwalanie! Nawet jeśli ktoś już od lat jeździ konno i ma wiedzę, to właśnie te nawyki łatwo mogą wrócić, szczególnie te niewłaściwe.
Tak jak wspomniałaś, rozwój w jeździectwie to proces, szczególnie jeśli ktoś myśli o udziale w zawodach. Ciągłe doskonalenie się i utrwalanie tego, co już się wie, są kluczowe.
To pozwala nie tylko lepiej współpracować z koniem, ale też daje to poczucie pewności, że wszystko wykonuje się dobrze. To takie momenty, kiedy czujesz, że masz kontrolę, że wszystko idzie tak, jak powinno, i ta jazda staje się nie tylko bardziej efektywna, ale też przyjemniejsza.
To, co opowiadasz, naprawdę świetnie pokazuje, jak można wspierać jeźdźców na każdym poziomie.
A teraz wiem, że stworzyłaś coś więcej – taką przestrzeń dla jeźdźców, którzy chcą stale się rozwijać, nieustannie pracować nad swoim postępem i budować jeszcze lepszą relację z koniem. Możesz opowiedzieć o tym projekcie? Jak to wygląda i dla kogo jest przeznaczone?
Stała przestrzeń wsparcia dla jeźdźców i ich koni: program MARE
KAROLINA: Zgadza się, tak. To jest mój najnowszy projekt, który wystartował we wrześniu. To program abonamentowy, do którego można dołączyć w dowolnym momencie. Opiera się na pracy w systemie miesięcznym – w każdym tygodniu uczestnicy otrzymują konkretne zadania lub szkolenia.
W pierwszym tygodniu skupiamy się na ćwiczeniach na koniu. Przygotowuję zadanie domowe – schemat do przejechania – które uczestnicy powinni wykonać przynajmniej raz w ciągu miesiąca. Wyjaśniam dokładnie, na czym polega dane ćwiczenie i dostosowuję jego poziom do zaawansowania jeźdźców. Dla mniej doświadczonych proponuję prostsze warianty, a dla bardziej zaawansowanych – trudniejsze modyfikacje.
Drugi tydzień poświęcony jest dosiadowi, czyli pozycji jeźdźca w siodle. To kluczowy element, bo prawidłowy dosiad umożliwia skuteczne przekazywanie sygnałów koniowi. Dlatego oprócz pracy nad dosiadem w siodle, skupiamy się także na ćwiczeniach poza siodłem.
Przygotowuję jedno lub kilka ćwiczeń do wykonania w domu albo w stajni przed jazdą. Są to najczęściej ćwiczenia wzmacniające określone partie mięśni, poprawiające równowagę, lub rozciągające, które pomagają zwiększyć mobilność – o czym wielu jeźdźców często zapomina. Zachęcam uczestników do regularnego wykonywania tych ćwiczeń, na przykład rano, wieczorem lub jako część rozgrzewki przed jazdą.
Trzeci tydzień jest bardziej elastyczny. We wrześniu zorganizowałam dodatkowe szkolenie na żywo. Składało się z wykładu na konkretny temat oraz części dyskusyjnej, gdzie uczestnicy mogli zadawać pytania. W tym miesiącu zaplanowałam też konkurs z nagrodą sponsorowaną przez sklep jeździecki, co stanowiło miłą odmianę i dodatkową motywację.
W czwartym tygodniu odbywa się kolejne szkolenie na żywo, podczas którego omawiamy zadania domowe. Uczestnicy mogą przesyłać swoje nagrania z jazdy, które wspólnie analizujemy. Wskazuję, co zostało wykonane dobrze, co wymaga poprawy, i co warto nagrać ponownie, aby lepiej uchwycić dane elementy.
JUSTYNA: Ok, brzmi to naprawdę świetnie! Powiem Ci szczerze, że jesteś dla mnie jednym z najlepszych przykładów na to, jak online i offline mogą się wspaniale uzupełniać dla uzyskania jak najlepszych efektów.
Zgadzam się w pełni – potrzebujesz konia, bo teorii nie wystarczy, ale właśnie takie szkolenia czy program stałego wsparcia dla jeźdźca świetnie uzupełniają codzienną praktykę.
Wiem też, że Twoje programy i szkolenia są dedykowane dla osób, które albo mają własnego konia, albo są w stałej dzierżawie. Dostęp do konia to oczywiście podstawa, ale kluczowe jest to, co robisz między treningami stacjonarnymi.
Przypominanie uczestnikom: „W tym tygodniu wykonaj to ćwiczenie” albo: „Jeśli chcesz poprawić dosiad, musisz wzmacniać, rozciągać lub rozluźniać konkretne mięśnie” – to naprawdę robi różnicę. To właśnie systematyczna praca pomiędzy treningami pozwala szybciej osiągać efekty.
I myślę, że Twój program jest naprawdę nowatorski w tej branży. Podejrzewam, że niewiele osób oferuje coś podobnego – jeśli w ogóle ktoś. Dlatego, jeśli słuchasz tej rozmowy, masz konia i regularnie jeździsz, to koniecznie sprawdź program Karoliny. Może to być dokładnie to, czego potrzebujesz, żeby wejść na wyższy poziom.
Twoje podejście przypomina mi coś, co sama kiedyś przeżyłam. Pozwolę sobie na taką małą dygresję – brałam udział w programie biegowym online. Było to dla mnie niesamowite, bo dostawałam wskazówki takie jak: „Nagraj się, jak biegasz, a ja powiem Ci, co poprawić”.
Nie musiałam mieć trenerki na co dzień przy sobie, bo ona na podstawie nagrań, treningów na żywo przez kamerkę czy wskazówek online mogła mnie skutecznie skorygować i podpowiedzieć, jakie mięśnie trzeba wzmocnić czy jak zmienić technikę.
To świetnie u mnie zadziałało, więc tym bardziej trzymam kciuki za Twój projekt, bo widzę, że ma ogromny potencjał. Oczywiście kluczowe jest zaangażowanie uczestników – jak sama wspomniałaś, cena też pełni tu swoją rolę.
To nie tylko sposób na utrzymanie naszego biznesu – choć to też jest ważne – ale też motywacja dla klienta, żeby bardziej się zaangażował, korzystał z materiałów i faktycznie wdrażał wskazówki w praktyce.
Dobrze, Karolino, cudownie mi się z Tobą rozmawiało! Na koniec chciałabym Cię zapytać, gdzie można Cię znaleźć w sieci? Gdzie skierujesz osoby, które są zainteresowane współpracą z Tobą?
Gdzie można znaleźć Karolinę i jej treningi oraz szkolenia dla jeźdźców?
KAROLINA:
No to na pewno zapraszam na mój Instagram, @karolakudelko, tam jestem najczęściej.
Poza tym oczywiście zapraszam na wszystkie moje szkolenia i do programu stałego wsparcia dla jeźdźców MARE, wszystkie szczegóły są na mojej stronie.
Ttakże na stronę internetową zapraszam serdecznie https://kudelkodressage.com/
Zapraszam oczywiście do newslettera, to jest jeden z moich ulubionych kanałów komunikacji. Bardzo lubię pisać listy, a jeszcze jak ktoś mi odpisuje, no to już w ogóle jestem przeszczęśliwa.
Zapraszam serdecznie do newslettera – przygotowałam prezent za zapis: jak poprawić dosiad.
JUSTYNA: Tak, bo warto dodać, że ten prezent za zapis dotyczy właśnie dosiadu, który wspomniałaś podczas rozmowy – jak niesamowicie ważny jest to element. Karolina przygotowała taki pakiet startowy „jak poprawić dosiad” i udostępnia go za darmo.
Myślę, że podczas naszej rozmowy wybrzmiało też, jak bardzo Karolina jest osobą, która ceni relacje z ludźmi, chętnie je utrzymuje i spotyka się z nimi, jest w kontakcie, a na pewno także z klientami. Cieszy się, kiedy te relacje się rozwijają, a nawet powstają przyjaźnie.
KAROLINA: Oczywiście, tak. To naprawdę ważne, żeby współpracować z trenerem, z którym można się po prostu porozumieć. Relacja trener-zawodnik jest bardzo istotna, bo, jak już wspomniałam, jeździectwo to trudny sport.
Z boku może wyglądać to prosto – siedzimy na koniu i nic nie robimy, ale w rzeczywistości jest to wymagające fizycznie i psychicznie. Często trener nie jest tylko po to, by nauczyć jeździć, ale by pomóc poukładać w głowie, żeby nie rezygnować z jeździectwa po tygodniu, żeby się nie poddawać.
Jeździectwo to trudny, ale satysfakcjonujący sport, dlatego ta relacja między trenerem a zawodnikiem jest kluczowa. Wiele osób, z którymi współpracuję, staje się później moimi przyjaciółmi, bo przez długi czas budujemy bliską więź.
JUSTYNA: I to jest naprawdę fajne, cudowne. A tak na marginesie, Karolina i ja znamy się już trochę, bo współpracujemy w Klubie 10K.
Ja zapraszam do Klubu 10K, z którego Karolina również korzysta – bierze udział w dodatkowych mentoringach, które odbywają się co miesiąc.
W Klubie omawiamy jej biznes, usprawnienia, co jeszcze można zrobić, żeby wszystko funkcjonowało jeszcze lepiej – żeby wspierało klientów i oczywiście Karolinę w jej celach.
Także to tyle od nas na dziś. Mam nadzieję, że przyjemnie Wam się słuchało tej rozmowy, bo mi bardzo przyjemnie się ją prowadziło. Do usłyszenia!
- Manifestacja pieniędzy i klientów w biznesie – czy działa? - 14 maja, 2025
- Spójność w biznesie: jak działać mimo oporu? - 7 maja, 2025
- Co jest ważniejsze, mentalność czy strategia? (moje podejście) - 30 kwietnia, 2025