Jakie mogą być błędy przy zakładaniu newslettera? Lista TOP5

Nikt nie jest nieomylny – ja też. Sama popełniłam oczywiście również niektóre z tych błędów i pewnie niejedne inne jeszcze popełnię, bo akurat z marketingiem (nie tylko tym online) jest tak, że ciągle jest coś nowego do nauczenia i zawsze można coś robić lepiej.

 

Ze swoim pierwszym newsletterem wystartowałam w 2014 i, jak to u mnie wówczas często bywało, był to bardzo spontaniczny pomysł.

Tzn. zrealizowany na szybko, w ciągu kilku dni zaledwie, przez co błędów nie dało się uniknąć. Oczywiście były też tam rzeczy, które zrobiłam dobrze, dzięki temu natychmiast po ogłoszeniu zapisów w ciągu kilku godzin miałam już kilkuset subskrybentów (a w zasadzie subskrybentek). ALE przed pewnymi błędami, jakie zrobiłam, chciałam dzisiaj przestrzec osoby, które dopiero stoją przed decyzją o założeniu newslettera i nie wiedzą, jak się za to zabrać.

 

Oczywiście ZAWSZE lepiej wystartować, nie będąc do końca gotowym, niż czekać. Zawsze po drodze można ulepszać kolejne elementy

Jeśli prowadzisz bloga i masz na nim dużo ruchu, nie zwlekaj i jak najszybciej zacznij zbierać adresy! Ważne jednak, aby to zrobić skutecznie i z sensem.  Jeśli nie chcesz martwić się później, że tych subskrybentów słabo przybywa albo że nie wiesz, co z nimi później zrobić, na pewno przyda Ci się ten wpis.

 

Tak jak pisałam wcześniej, zbieranie zapisów bez konkretnej strategii, co chcesz ze swoją listą później zrobić, jest delikatnie bez sensu.

 

Błędy przy zakładaniu newslettera – lista 5 najczęstszych 

 

1. Zakładasz newsletter… ale w ogóle go nie promujesz i nie jest widoczny u Ciebie na stronie

Wiele razy widziałam na różnych blogach sytuację, kiedy owszem, była informacja o newsletterze, ale wciśnięta gdzieś na mało widocznym tle na pasku bocznym, oby tylko nie rzucała się w oczy. Najchętniej jeszcze pomiędzy różnego rodzaju, nie zawsze potrzebne widgety.
Czyli osoby po pierwsze: założyły newsletter „po kryjomu”, niemalże się go wstydząc, a po drugie – wręcz uniemożliwiają chętnym zapis na niego. Bo, na przykład, okienko zapisu jest jedno na całą stronę i jest bardzo mało widoczne, albo nie ma osobnej strony z zapisem, gdzie można zainteresowanych odesłać. (O tym jeszcze będę pisać).

 

2. Zakładasz zamiast newslettera „powiadomienia o nowych wpisach”

Newsletter nie jest już w Polsce żadną nowinką. W naszych skrzynkach pocztowych, jak pewnie sam(a) dobrze wiesz, dzieje się dużo, otrzymujemy nawet kilkadziesiąt maili dziennie. Jeśli Twój newsletter ma być tylko i wyłącznie powiadomieniem o nowych wpisach, to raczej nikt (poza oczywiście najbardziej zagorzałymi zwolennikami Twojego bloga) nie zechce się na niego zapisać.

To po prostu… nudne i niepotrzebne, zamiast tego większość osób doda sobie Twój blog do feedly. Albo, co gorsze, w ogóle zrezygnuje z jego śledzenia na bieżąco. A Ty stracisz możliwość tak osobistego kontaktu z czytelnikami i wykorzystania bazy do rozwoju swojego bloga,
lub docelowo – nawet biznesu.

 

3. Nie dajesz wystarczającej motywacji do zapisu

Łączy się to trochę z poprzednim punktem. Jeśli Twój newsletter jest nudny i powiela te same informacje, jakie można znaleźć gdzieś indziej, nie jest napisany osobistym, przyjaznym językiem, a przede wszystkim – nie daje uczestnikom wartości, to bardzo niedobrze. Możesz mieć kilkadziesiąt tysięcy unikalnych użytkowników miesięcznie, a na liście newsletterowej… mniej niż 100 i znam takie przypadki osobiście.

A pomyśl, co by było, gdybyś miał(a) listę chociażby kilku tysięcy? Wyobrażasz sobie, co z tym można zrobić? Uwierz mi, ci czytelnicy z newslettera są zawsze najbardziej zaangażowani i to właśnie ciągle maile generują największą sprzedaż. Nie wierzysz?

Pokażę Ci kiedyś chociażby moje statystyki z Google Analytics, ile czasu na blogu spędza osoba „z google’a”, a ile subskrybent newslettera.

 

4. Po zapisie na Twój newsletter NIC SIĘ NIE DZIEJE

Wrrr, dla mnie, z punktu widzenia czytelniczki, nie ma chyba nic bardziej demotywującego. Właśnie ktoś zainteresował mnie na tyle, żebym zostawiła adres e-mailowy (a tego nie rozdaję przecież na prawo i lewo, bo miałabym zupełny bałagan w skrzynce), a w zamian nie otrzymałam nic!

Oczywiście, że nie chodzi o to, żeby po zapisie uczestnika „spamować”, ale przyda się przynajmniej jedna wiadomość z podziękowaniem za zapis!

Słuchaj, właśnie zupełnie obcy człowiek w internecie zostawił Ci coś bardzo cennego – swój adres e-mailowy.

Poświęć czas, aby zaplanować przynajmniej prostą automatyzację: mail z podziękowaniem, informacją, co dalej planujesz, jak często będziesz pisać.   A przede wszystkim zaznacz, w jaki sposób się to Twojemu nowemu odbiorcy przyda. Wiesz, że jesteśmy egoistami i nikogo nie interesuje aż tak bardzo, co u Ciebie słychać, tylko „co ja będę z tego miał”. Więcej na ten temat

A następnie odzywaj się od czasu do czasu! Wiadomo, że nie codziennie, ale minimum raz na miesiąc warto przypomnieć Twojemu czytelnikowi, że istniejesz i w jaki sposób możesz mu pomóc.

 

5. Nie zbierasz na newsletter WŁAŚCIWYCH ludzi

Jak to możliwe i o co w ogóle chodzi? Chodzi o to, że zapis na Twój newsletter powinien być powiązany z główną tematyką Twojego bloga.
Z czym chcesz być kojarzony(a)? Jakie problemy Twoich czytelników rozwiązujesz? O tym właśnie trzeba komunikować przy zapisie na newsletter, żeby nagle nie skończyć z listą ludzi, którzy są zupełnie niezainteresowani tym, co robisz.

 

Przykład: Jak to rozwiązałam w przypadku swojego poprzedniego, już zamkniętego bloga kosmetycznego?

Ludzie szukali u mnie głównie informacji o tym, jak walczyć z trądzikiem. Takie też informacje przygotowałam w formie prezentu po zapisie na listę i do takich głównie osób kierowany był mój newsletter. Dla tych, którzy szukają metody na skuteczną, ale nie zabierającą wiele czasu pielęgnację cery problematycznej.

Nie był to newsletter „o wszystkim i o niczym” i dla każdego! I Ty też zbieraj właśnie tych ludzi, którzy chcesz, żeby Cię czytali, a nie jakichś przypadkowych, którzy i tak później nie będą do Twojego newslettera zaglądać.

Mam nadzieję, że ta lista Ci się przyda! Jeśli tak, nie zapomnij zostawić lajka albo komentarz poniżej. Napisz, który błąd zdarzyło Ci się popełnić. W moim przypadku w swoim czasie na italiana blog byłam winna błędu numer 2 oraz 4 😉

Justyna Stańska
produkty online

Zacznij odważnie promować swoje oferty online!

Pobierz ściągawkę z 15 pomysłami, które pomogą Ci sprzedawać codziennie, bez wyczerpujących kampanii. Z lekkością i bez poczucia wciskania!

Zamów powiadomienia o nowych odcinkach podcastu „Mały biznes, wielkie efekty” / odcinkach YouTube!

Dzięki temu łatwo znajdziesz nowe odcinki z wiedzą, inspiracjami lub konkretnymi strategiami, które pomogą Ci zrozumieć, jak Ty też możesz prowadzić świetnie zarabiający na siebie biznes.

Nawet jeśli (tak jak ja) jesteś normalną kobietą bez 50 000 followersów.

 

Kliknij i posłuchaj
na Apple Podcast

Kliknij i posłuchaj na Spotify

Kliknij i posłuchaj na YouTube

Kliknij i posłuchaj na Spreaker

Kliknij i posłuchaj na Empik Go

Kliknij i posłuchaj na Podcast Addict