Każdy kiedyś zaczynał biznes od zera. Ja także. Chociaż przyznaję, że tworząc markę Italiana marketing, coś tam „umiałam w Internety”, bo już od kilku lat prowadziłam bloga.
Jednak na początku nie miałam za dużego pojęcia o rozwoju biznesu. A sprzedawać nie potrafiłam wcale.
W tym odcinku opowiadam, jak rozwijałam biznes online rok po roku. I jak doszłam do tego miejsca, w którym jestem teraz.
Zapraszam!
Łatwo oceniać, że ktoś odnosi sukcesy, kiedy patrzymy tylko na czyjeś wyniki w biznesie online.
Natomiast nie widzimy całej pracy, jaka za tym stała.
Wiem, że wiele obserwujących mnie osób, bardzo chce rozwijać opłacalny biznes, jednak mimo starań jeszcze nie utrzymuje się z niego w pełni.
Ja także byłam w takiej sytuacji.
To, że doszłam do takiego etapu rozwoju biznesu online, w którym mam stabilne przychody i wszystko nieźle funkcjonuje, jest efektem wielu lat doświadczeń.
Dlatego w tym artykule chciałabym niejako odczarować moją historię. Opowiem Ci o moich początkach w wirtualnym świecie, jak zaczynałam rozwijać swój biznes od zera, jakie osiągnęłam przełomy rok po roku i co mi w tym pomogło.
Abyś mogła lepiej zrozumieć, ile pracy i nauki stoi za tymi efektami, które teraz obserwujesz.
Jak zaistniałam w świecie online?
Mało osób wie, że ja jestem trochę takim „internetowym dinozaurem”, bo swoje pierwsze kroki w sieci stawiałam już 12 lat temu.
Kiedy byłam jeszcze studentką i miałam wolne wakacje, wpadłam na pomysł prowadzenia bloga. Nie miałam żadnego pojęcia o marketingu i budowaniu społeczności – po prostu chciałam pisać o pielęgnacji twarzy.
Szybko przeszłam od myśli do czynu i założyłam swojego bloga na platformie Blogspot. Jednak w tamtym czasie to było tylko moje hobby, a nie biznes. Zastanawiasz się, dlaczego Ci o tym mówię?
Bo gdyby nie ten pierwszy blog, który powstał w 2011 r., to wątpię, abym była teraz w tym miejscu, w którym jestem i opowiadała Ci o rozwoju biznesu online. To doświadczenie wiele mnie nauczyło i jednocześnie pokazało, jak niewiele jeszcze umiem.
Gdy zakładałam pierwszego bloga, Internet wyglądał zupełnie inaczej, niż dzisiaj. Nie było tak wielu twórców, rynek nie był nasycony, a obserwatorzy pojawiali się właściwie znikąd. Wystarczyło trafić z tematem, aby stosunkowo łatwo zaistnieć w sieci. Tak się stało w moim przypadku.
Mimo że nie stosowałam żadnych narzędzi marketingowych, to doprowadziłam do tego, że miałam ok. 100 tys. unikalnych użytkowników na blogu i kilka tysięcy followersów na Facebooku.
I niestety nie wykorzystałam tego potencjału. Bo wtedy traktowałam prowadzenie bloga czysto hobbystycznie, a nie jako sposób na biznes online. W pewnym momencie to musiało się zmienić… A jak do tego doszło?
Na drodze do rozwoju biznesu online zaliczyłam… falstart z nieudaną firmą
Jeśli jesteś ze mną od dłuższego czasu, to pewnie wiesz, że to, co teraz robię, to nie był pierwszy pomysł na biznes.
Kiedyś z mężem chcieliśmy prowadzić stacjonarną firmę w branży produkcji. A to wymagało bardzo dużych inwestycji.
Postanowiliśmy zacząć działać, kiedy byłam w pierwszej ciąży, aby wystartować z biznesem przed narodzinami dziecka. Zdobyliśmy wszystkie pozwolenia, środki na uruchomienie i… nastąpiło zderzenie z rzeczywistością.
Okazało się, że prowadzenie firmy produkcyjnej w połączeniu z rodzicielstwem nie jest takie łatwe. Bo w praktyce ja zajmowałam się dzieckiem, a mój mąż ogarniał biznes, co dla jednej osoby okazało się w zasadzie niewykonalne.
Możesz sobie wyobrazić, jaki to był dla mnie szok, bo zainwestowaliśmy w to przedsięwzięcie mnóstwo pieniędzy. Cóż mogę rzec – byliśmy młodzi, naiwni, i „zieloni jak szczypiorek” jeśli chodzi o prowadzenie firmy.
Co prawda miałam zasiłek macierzyński, jednak nie wystarczało na wszystko, a biznes nie generował jeszcze dochodów. Mieliśmy długi do spłacenia, kredyty, które zaciągnęliśmy na start firmy, a do tego mieszkaliśmy kątem u teściów, także sytuacja nie wyglądała najlepiej.
Wiedzieliśmy, że nie chcemy tak funkcjonować, zasuwać po kilkanaście godzin dziennie, bez czasu dla rodziny.
Trzeba było zatem znaleźć inne wyjście. Uznaliśmy, że dobrym rozwiązaniem będzie sprzedaż produktów elektronicznych. Można więc powiedzieć, że…
Do rozwoju biznesu online, trochę zmusiło mnie życie – aby jakoś zdobyć dodatkowe fundusze
Pierwsze próby sprzedaży swoich produktów elektronicznych podejmowałam już, kiedy przygotowywaliśmy się do startu naszej firmy produkcyjnej. Jednak nie robiłam tego w świadomy sposób.
Brakowało mi wiedzy o badaniu potrzeb rynku, sprzedaży itp. Jak już wspomniałam, totalnie nie wykorzystałam potencjału mojego bloga, bo chociaż miałam setki tysięcy unikalnych użytkowników, to mój premierowy e-book sprzedał się zaledwie w kilkudziesięciu egzemplarzach.
Do tego poniosłam duże koszty na jego przygotowanie, więc kompletnie mi się to nie opłacało.
Opowiadam Ci o tym, abyś zrozumiała, że ja też nie od razu wszystko wiedziałam o rozwoju biznesu online.
Tworząc pierwsze oferty, popełniłam masę błędów po drodze, o czym możesz posłuchać np. w 10 odcinku podcastu. Natomiast wszystkie doświadczenia, które zdobyłam, prowadząc pierwszego bloga, były bardzo wartościowe.
Nauczyłam się m.in. robić landing page na WordPress, budować listę e-mail, pisać newsletter i tworzyć społeczność wokół swojej marki. No i w praktyce przetestowałam, jak zrobić produkt elektroniczny i uruchomić swój sklep internetowy. Dzięki temu łatwiej mi było wymyślić, jak mogę działać w sieci, żeby było to moim głównym źródłem utrzymania.
Moja historia rozwoju biznesu online – rok po roku
Tak narodził się pomysł na markę Italiana, którą założyłam w 2017 roku. Jak zastanawiałam się, czym właściwie w tym biznesie online chcę się zajmować, wymyśliłam, że będzie to e-mail marketing.
Miałam już w tej dziedzinie doświadczenie zdobyte w pracy w korporacji oraz praktykę ze swojego bloga. Znałam więc temat z dwóch perspektyw. Dlatego początkowo moja marka nazywała się „Italiana o e-mail marketingu”. Stworzyłam nowego bloga i fanpage na Facebooku (w tamtym czasie w Instagrama, YouTube i podcast jeszcze nie umiałam) – i z tym zaczęłam kreować swój wizerunek w sieci.
Jednak w pierwszych 2 latach ciężko mówić o rozwoju biznesu online, bo nie było z tego przychodów. W 2017 i 2018 r. zarobiłam łącznie nieco ponad 2,5 tys. złotych. Fakt, że nie bardzo miałam przestrzeń, aby nad tym pracować.
Po raz drugi zostałam mamą, a z dwójką maluchów w domu, prowadzenie biznesu nie jest takie proste.
Jeszcze też próbowałam utrzymywać pierwszego bloga, bo szkoda mi było zmarnować jego potencjał. Nawet w pewnym momencie zatrudniłam do tego wirtualną asystentkę, abym sama mogła skupić się na marce Italiana. Brnęłam w pułapkę utopionych kosztów, nie stawiając na 100% na rozwój nowej marki.
Kolejny raz stanęłam przed decyzją – co z tym zrobić? Zasiłek macierzyński przecież w którymś momencie się skończy, a ani mi, ani mężowi nie uśmiechał się powrót na etat do korporacji.
Oboje bardzo cenimy sobie niezależność i chcieliśmy takiej opcji uniknąć.
Jednocześnie cały czas wisiało nad nami widmo spłacania zobowiązań / kredytu związanego z nieudaną z firmą stacjonarną. Doszliśmy do wniosku, że to ja mam większe kompetencje i doświadczenie, aby rozwijać biznes online, bo mój mąż nie znał się na tym za bardzo. Zatem on przejął większość opieki nad dziećmi, a ja zajęłam się tym, żeby uruchomić takie działania, które rzeczywiście będą dochodowe.
Pierwszy duży przełom w moim rozwoju biznesu nastąpił w 2019 roku
Właśnie od tego czasu zaczęłam bardziej poważnie podchodzić do prowadzenia firmy. Przede wszystkim pomogło mi podjęcie decyzji, że chcę utrzymywać siebie i rodzinę z biznesu online. A nie tylko traktować go jak dodatkowe źródło dochodu.
Wiedziałam, że muszę do tego przysiąść tak, jakbym to zrobiła w pracy. Przygotowałam więc plan finansowy i marketingowy, rozpisałam, na jakich kanałach i z jaką częstotliwością będę publikować. Wtedy jeszcze nie do końca wiedziałam, na jakich ofertach chcę zarabiać. W zasadzie było tak, że w 2019 r. wymieniałam swój czas na pieniądze, bo mój biznes bazował na współpracy indywidualnej.
Zarabiałam jako project menadżerka, wspierając moich klientów przede wszystkim w kampaniach sprzedażowych, uruchamianiu pierwszych produktów online i prowadzeniu e-mail marketingu. Żeby było śmieszniej, nawet nie miałam na stronie swojej oferty. Tylko ludzie sami do mnie pisali, w odpowiedzi na moje newslettery, z pytaniem – czy mogę im pomóc? Oczywiście, później zrobiłam zakładkę z ofertą współpracy, gdzie miałam pakiety godzinowe i jakoś to się kręciło.
W 2019 roku po raz pierwszy z mojego biznesu online zaczęłam osiągać przychody, z którym już można się było utrzymać! Jednak nie obyło się bez kosztów, bo doprowadziło mnie to niemal do wypalenia zawodowego. Miałam wielu klientów, zasuwałam od rana do wieczora i czułam się tym wszystkim przemęczona. Wiedziałam więc, że muszę coś zmienić, aby zacząć zarabiać więcej, pracując mniej.
Kolejny przełom osiągnęłam w 2020 r., odkąd zaczęłam realnie skalować biznes
Nie będę tu omawiać szczegółów, bo takie case study przeprowadzam cyklicznie. Jeśli jesteś ciekawa, jak skalowałam przychody od 0 do 20 tys. zł miesięcznie i jakie były moje wyniki w latach 2019-2022 – to znajdziesz te informacje tutaj. Natomiast teraz opowiem Ci w skrócie, jak to wyglądało rok po roku.
Przełomowy był właśnie 2020 r., bo od tamtego czasu zaczęłam świadomie tworzyć wizję rozwoju biznesu.
A była ona taka, że chcę pracować krócej, mieć więcej czasu dla siebie i rodziny, a jednocześnie generować coraz lepsze wyniki sprzedażowe.
Zmieniłam zatem swój model biznesowy i postawiłam na oferty, w którym mogę pomagać wielu dziesiątkom klientek. Wtedy powstał mój pierwszy grupowy program rozwoju biznesu online AFP. Dzięki temu zaczęłam realnie skalować biznes i mogłam stopniowo ograniczać współprace indywidualne. W efekcie w 2020 r. zarobiłam prawie 100 tys. złotych.
Potem już było coraz łatwiej. Coraz lepiej poznawałam moich idealnych klientów i wiedziałam dokładnie, czego oni potrzebują.
A to pomogło mi odkryć swoją specjalizację oraz tworzyć nowe oferty, w których dawałam klientkom optymalne rozwiązania. Finalnie w 2021 r. wygenerowałam przychody brutto ze sprzedaży w wysokości ok. 290 tys. złotych, a rok później – prawie pół miliona.
I nie zwalniam tempa, mój biznes nadal skaluję i rozwijam.
Wierzę w to, że każda z nas może skalować biznes i generować rekordowe wyniki
A wręcz powinnyśmy od początku rozwoju biznesu działać w tym kierunku, aby zapewnić sobie stabilne przychody. A da się to zrobić, niezależnie od okoliczności i branży, w jakiej działasz.
Jednocześnie dobrze wiem, że nie jest to takie proste. Nie każdy od razu potrafi skutecznie rozwijać opłacalny biznes.
Świetnie też rozumiem, co to znaczy przepracowanie, przemęczenie i frustracja, że Twoje oferty nie sprzedają się tak dobrze, jak byś tego chciała. Bo też byłam w takim punkcie i to przeżywałam.
Jak widzisz, ja też w pierwszym okresie działałam trochę po omacku. Do obecnego etapu rozwoju biznesu online dochodziłam stopniowo, cały czas inwestowałam w firmę, rozwój osobisty i uczyłam się nowych rzeczy.
Popełniłam też po drodze sporo błędów, ale nie traktuję ich, jako porażki, tylko cenne lekcje. Wyciągam z nich wnioski, dzięki czemu na bieżąco modyfikuję swój model biznesowy i dostosowuję działania. Nauczyłam się też delegować zadania i obecnie mam zespół, który mnie wspiera, dzięki czemu mogę skupić się na tym, co najważniejsze.
W rezultacie doszłam do tego, że potrafię skutecznie zaprojektować biznes, który daje prawdziwą radość, wolność i niezależność. Nie tylko w kwestii finansów. Bo ja naprawdę kocham to, co robię. I czerpię satysfakcję z tego, że mogę wykorzystywać swój potencjał, nie tylko po to, by zarabiać więcej, pracując mniej – ale przede wszystkim docierać do jak największej liczby kobiet i pomagać im rozwijać opłacalne biznesy.
Aby szybciej osiągały przełomy, łącząc strategię dopasowaną ich mocnych stron, z pracą nad swoją mentalnością. To jest moim zdaniem najlepszy przepis na sukces w biznesie.
Ty również możesz z wiarą i pewnością siebie rozwijać swój biznes oraz kreować wymarzone życie, od którego nie potrzebujesz wakacji
Co więcej, masz już w sobie wszystko, czego potrzebujesz, wystarczy tylko to odkryć. Jeśli chcesz to zrobić z moim wsparciem – dołącz do grona Królowych Swojego Biznesu, gdzie odkryjesz te obszary w Twojej głowie, które mają największe przełożenie na wyniki.
A jeśli na ten moment potrzebujesz konkretnych ZADAŃ, a nie mentalności, wtedy Klub10K będzie najlepszą opcją dla Ciebie.
Zachęcam Cię zatem do śledzenia mnie na Instagramie oraz subskrypcji mojego kanału na YouTube i podcastu „Mały biznes, wielkie efekty”, abyś niczego nie przegapiła. Korzystaj pełną garścią i razem ze mną rozwijaj swój biznes z pełną mocą.
Doprowadź swój biznes do stabilnych 10 tysięcy miesięcznie lub więcej.
- Nie ma czegoś takiego, jak „nie nadajesz się” na właścicielkę biznesu! - 9 października, 2024
- Jak ogarniać, kiedy masz dużo na głowie (w biznesie i nie tylko)? - 2 października, 2024
- Ryzyko w biznesie – moje podejście - 25 września, 2024